Bobby Deerfield
podgląd.
wyświetla.
zakładek.
następnego.

:11:24
Proszę, signora, niech pani nie pali.
:11:27
Nie palić. Bardzo niebezpieczne.
:11:35
Odlatujemy za parę minut.
:12:02
Witam.
:12:04
- Deerfield, znalazłeś mnie.
- Znalazłem cię.

:12:09
Myślałem, że mogłaś mi powiedzieć,
wiesz, że się tu wybierasz.

:12:13
Czasami trudno jest rozmawiać.
:12:15
Trudno.
:12:17
Za dobry wiatr, Deerfield.
:12:21
Wiesz, Lillian,
że specjalnie tu przyjechałem.

:12:24
Tak. Przyjechałem aż z Paryża,
żeby cię zobaczyć.

:12:27
Naprawdę to doceniam.
:12:28
Doceniasz?
:12:30
I okazujesz swoją wdzięczność,
zostawiając mnie, bym obudził się sam.

:12:34
- Tak to okazujesz?
- Proszę, nie dąsaj się.

:12:36
To regaty.
Nie można się dąsać na regatach.

:12:38
Dąsać? Nie dąsam się.
:12:41
Spędzamy razem dzień,
spędzamy razem noc,

:12:43
budzę się, a ciebie nie ma.
:12:45
Mogłabyś mieć na tyle przyzwoitości,
by mnie obudzić i powiedzieć, że idziesz.

:12:49
Jest i gość od salami.
:12:51
- Do gondoli.
- Lillian,

:12:53
nie jesteś kimś, na kim można polegać.
:12:55
Może polecisz z nami?
Na niebie nie ma królików.

:12:58
- Leć z nami.
- Jestem dowódcą, Deerfield.


podgląd.
następnego.