:06:09
Miło cie poznać.
:06:18
Dwa konie uciekły,
ale srokacz został.
:06:22
- Czego chcieli?
- Nie mam pojecia.
:06:27
- Obraziłeś kogoś ostatnio?
- Nie przez ostatnie pieć lat.
:06:33
- Jefferson City?
- Nie, Leavenworth.
:06:37
Nigdy tam nie byłem.
:06:41
- Tak ni stad, ni zowad wyskoczyli?
- I tak musiałem wstać.
:06:50
Nie wtracam sie w cudze sprawy ...
:06:53
Napatoczyło sie czterech kowboi
i zdecydowaliśmy sie połaczyć.
:06:58
Uwaźam, źe lepiej traktować źycie,
jakby kaźdy był przyjacielem.
:07:04
Nagle, na tej patelni, wszyscy
wyciagaja pistolety oprócz mnie.
:07:09
- Chyba spodobał im sie mój koń.
- Nie tylko koń.
:07:15
Tak. Cały rynsztunek..
:07:19
Reszta mnie nie obchodzi,
ale bede tesknić za gniadoszem.
:07:26
Przynajmniej mnie nie zabili.
:07:30
Ładnie z ich strony.
:07:35
Śmiali sie,
kiedy mnie zostawiali.
:07:39
Wydawało im sie to
bardzo zabawne.
:07:43
Przez chwile szedłem pieszo,
ale nie było mowy.
:07:47
Stwierdziłem, źe to po prostu pech.
:07:50
Tamci chłopcy zmierzali na południe.
To nie ci, co wyskoczyli na mnie.
:07:58
- Gdzie sie wybierasz?
- Gdzie sie srokacz wybiera?