The Full Monty
podgląd.
wyświetla.
zakładek.
następnego.

:30:23
Przepraszam. Przepraszam.
:30:27
Pomyślałem, że spróbuję.
:30:29
Jestem trochę zdesperowany.
Wiecie, jak jest.

:30:32
Nie potrafię nawet
ściągnąć ciuchów porządnie, co?

:30:35
W porządku, Reg.
Poczęstuj się herbatą, jak chcesz.

:30:38
Nie, dzięki. Dzieciaki są na zewnątrz.
:30:40
Przyprowadź je.
:30:42
Nie.
:30:44
To nie miejsce dla dzieci.
:30:55
To szaleństwo.
:30:59
Źatem...
:31:02
to pan Koń.
:31:04
Koń.
:31:05
Tak, dobrze...
:31:07
Chwileczkę, panie Koń.
Moi koledzy w komisji...

:31:11
Źapytaj, dlaczego nazywa się Koń.
:31:14
Sam go zapytaj! Chyba nie dlatego,
że leci w Grand National.

:31:18
Wszystko pięknie, ale wielka fujara
do niczego, jak trza się laską podpierać.

:31:23
Ma chyba z pięćdziesiątkę,
jak nie więcej.

:31:25
To, panie Koń, co pan umie?
:31:28
Nie wiem w sumie.
:31:30
Źobaczmy, mamy...
:31:34
Mamy stukanie biodrami...
:31:36
przytupy, ,,przystanek autobusowy,,.
:31:38
Czasy breakdance'a mam już pewnie za sobą.
:31:41
- Ale robię taniec-połamaniec.
- Teraz się rozumiemy!

:31:44
- Wszystkie?
- Tak, chyba tak.

:31:47
No cóż, minęło trochę czasu.
l mam to schrzanione biodro.

:31:51
Tak.
:31:53
Dobra, zapuszczaj, Nathe.
:31:55
Połamania, koleś.

podgląd.
następnego.