:27:02
Wysz|as za niego dla pieniedzy.
Niez|y sposób na utrzymanie.
:27:08
- Przygadywa| kocio| garnkowi?
- By|em bankrutem. Uratowa| mnie.
:27:14
Co za przypadek! To dok|adnie
historia mojego zycia... Witam.
:27:22
Jestem Kapitan Delgado. Czy pozwoli
pan, ze zatancze z pania?
:27:27
- Nie.
- Oczywiscie, tak. Z przyjemnoscia.
:27:31
- Ale pani kawaler...
- Bardzo by chcia|, ale go nie stac.
:27:41
Kobiety moga byc takie irytujace.
Maurice Obregon, do us|ug.
:27:47
Maurice Obregon.
Obserwowa|em pana od tygodni.
:27:52
Nie gra pan, nie pije.
Co pan w|asciwie robi?
:27:56
Atmosfera zawsze mnie interesowa|a.
Teraz mnie fascynuje.
:28:16
- Moze pani byc zawodowa tancerka.
- Jestem. To znaczy, by|am.
:28:23
- To wbrew przepisom zwiazkowym.
- Zawsze przestrzegam przepisów.
:28:38
- Dlaczego nigdy pani nie widzia|em?
- Tanczy|am w Ameryce.
:28:43
- A to nie jest Ameryka?
- To znaczy w Nowym Jorku.
:28:47
- Czy pani kawaler tez...?
- To nie jest mój kawaler.
:28:51
Z wyrazu jego twarzy widac,
ze chcia|by byc.