Madigan
podgląd.
wyświetla.
zakładek.
następnego.

:22:01
Nie wiem. Zgarnięcie tego gościa
może zająć godzinę lub kilka dni.

:22:07
Kilka dni? Jutro jest przyjęcie u kapitana.
Nie wiem, co zrobię.

:22:11
- Daj spokój, Julio.
- Za wiele już tego!

:22:14
Posłuchaj mnie.
:22:16
Kupiłam sukienkę,
idę do fryzjera...

:22:18
Pójdziemy na to przyjęcie.
Uspokój się.

:22:22
No dobrze. Uważaj na siebie.
:22:26
Nie martw się, będę uważał. Pa.
:22:32
To już cała historia, komendancie.
:22:35
Moim skromnym zdaniem
Madigan i Bonaro

:22:37
zachowywali się jak pajace i wpadli.
:22:41
To wiemy.
:22:42
A w dodatku... tych dwóch,
:22:44
jak to mówi główny,
"wspaniałych detektywów"

:22:48
nie wiedziało,
za co jest poszukiwany.

:22:50
Nie możesz im tego wytykać, Hap.
:22:53
Brooklyn pracował
nad morderstwem Kleyera.

:22:56
Dowiedział się,
że Benesch i Kleyer się znają.

:22:59
Wysłał dalekopis,
że chce go przesłuchać.

:23:03
Madigan i Bonaro go znali,
wyświadczyli Brooklynowi przysługę.

:23:07
To zwykłe primadonny.
:23:10
Te "primadonny"
mająwięcej pochwał

:23:13
za odwagę i doskonałą służbę niż...
:23:16
Może i tak, ale nie powinni byli
iść tam sami.

:23:19
Kiedy po niego szli,
:23:21
Brooklyn dowiedział się, że Benesch
zabił Kleyera za $1500 w gotówce.

:23:26
- Benesch pozbawił ich obu broni?
- Zgadza się.

:23:30
- Złożę przeciwko nim zażalenie.
- Na miłość boską daj spokój.

:23:35
Chcieli, żeby było o nich głośno,
to będą mieli za swoje.

:23:39
Wydziałowi nie jest potrzebny
taki wizerunek.

:23:43
Nie prowadzimy
biura Public Relations.

:23:46
Daj im 72 godziny
na znalezienie Benescha.

:23:49
Wedle życzenia.
:23:50
Kiedy szef znajdzie czas, mógłby
przydzielić do tej sprawy więcej ludzi.

:23:55
Z całym szacunkiem,
zrobił to już godzinę temu.

:23:59
- Dziękuję.
- Ja również.


podgląd.
następnego.