:57:03
Szkoda mi Jo.
:57:07
Ciagle pyta o swoja babcie,
gdzie ona jest.
:57:10
- Grzeczny chlopczyk.
- To prawda.
:57:13
I jaki madry.
:57:17
I bardzo dzielny.
:57:19
- I szczesliwy.
- Dlaczego pan tak sadzi?
:57:21
Byc tak kochanym.
:57:24
Nie. Jestem jego matka.
:57:27
- Wszyscy rodzice kochaja swoje dzieci.
- Nie.
:57:30
Nie, nie wszyscy.
:57:35
Niektórzy rodzice... Niektórzy
rodzice wykorzystuja swoje dzieci.
:57:38
Wyznaczaja im cele, cele, których sami
nie zdolali osiagnac w swoim zyciu.
:57:43
Zadna to milosc, co?
:57:46
Tak, zadna.
:57:55
Zastanawiam sie, dlaczego pani
to ciagnie, jak sie nie uklada.
:58:02
Przypuszczam, ze gdybym
miala byc calkiem szczera,
:58:06
to przyznalabym,
ze nie moge pogodzic sie z mysla,
:58:09
ze te wszystkie lata staran
zostaly zmarnowane.
:58:13
Naprawde nie sadze, zebym...
mogla to zniesc.
:58:19
O Boze. Cztery lata na tej wyspie
i stalam sie taka nudna.
:58:25
Prosze mi powiedziec, panie Baker,
jest pan zonaty?
:58:28
- Nie.
- Z wyboru czy z powodu pecha?
:58:31
- Sadzi pani, ze to szczescie byc
zonatym? - Cóz, zazwyczaj tak.
:58:38
- Czasami wyobrazam sobie, ze jestem
zona... - Innego mezczyzny.
:58:47
- Skaleczyla sie pani.
- Bardzo przepraszam.