Le Mari de la coiffeuse
podgląd.
wyświetla.
zakładek.
następnego.

:25:13
Nie ma niemożliwych marzeń.
:25:15
Pragnąłem Matyldy
bardziej niż czegokolwiek.

:25:18
Była jak kropla, co drąży skałę.
:25:21
Musiała być moja na zawsze.
:25:25
Trzy tygodnie później
wróciłem do zakładu

:25:28
zupełnie spokojny,
tylko lekko podekscytowany.

:25:31
Moje włosy nie miały
czasu odrosnąć

:25:34
wystarczająco, by
usprawiedliwić wizytę.

:25:47
Matylda zachowywała się,
jakby mnie wcześniej nie widziała...

:25:51
Cicha i odległa.
:25:53
Co sprawiło, że pragnąłem
jej jeszcze bardziej.

:25:56
Chyba to wiedziała.
:26:00
Niech pani pomyśli,
on nigdy w życiu nie był u fryzjera!

:26:03
Kiedy włosy
:26:04
drapały go po karku,
obcinał je sam...

:26:07
Nie potrzebował lusterka.
Ciął na dotyk.

:26:11
I robił to dobrze.
:26:14
Chociaż tylko maszynką,
"jak koszenie trawnika" - mawiał.

:26:17
Wciąż go słyszę. Co za facet!
:26:22
Teraz już...
:26:24
takich jak on nie ma.
:26:27
Skończone.
:26:28
Dzisiaj było szybciej.
:26:30
Nie robiłam pasemek,
jeszcze za wcześnie.

:26:33
Zrobię następnym razem.
:26:47
Zostanie tak podniesione?
:26:49
Oczywiście.
:26:50
Pan Agopian kazał mi
spać na plecach.

:26:53
Nie musi się pan martwić.
:26:55
Proszę przyjść w sobotę,
uczeszę pana.

:26:57
To bardzo miłe.
:26:59
Do soboty.

podgląd.
następnego.