:31:00
I nawet wtedy tylko Sammy decydował.
:31:03
Czasem źle obliczyliśmy moment.
:31:08
Widok martwych marokańskich dzieci
podważa moje zasady moralne.
:31:12
Lecz przy takich obrotach
i oddechu Sammy'ego na karku,
:31:15
nie było czasu na żal.
:31:17
Nie mam dobrych wieści.
Straciliśmy paru z nich.
:31:22
No, cóż. Uczymy się całe życie.
:31:24
Chyba że jesteś martwym dzieciakiem.
:31:25
Danny i Ronnie mieli
załatwić zioło od dealerów
:31:28
i wyposażyć łódki.
:31:30
A także upewnić się,
że popłyną w dobrym kierunku.
:31:33
O ile nie był Ramadan.
:31:34
Pieprzone święto kosztowało nas
fortunę, bo rodzice nie puszczą dzieci.
:31:38
Nawet jak podwójnie
przebiliśmy ich kieszonkowe.
:31:39
Ale i na to znaleźliśmy sposób.
Udaliśmy się do sierocińców.
:31:43
Sammy oglądał wszystko z góry
i wydawał każdemu rozkazy.
:31:46
Tylko on mógł dać zielone światło.
:31:49
My z Charlie'em patrolowaliśmy plażę.
:31:51
Pilnowaliśmy, żeby dzieciaki
nie dały nogi z naszymi prochami.
:31:54
Marokańczycy kradzieże mają we krwi.
:31:57
Więc ładowaliśmy worki do vana,
zanim by w ogóle zdążyli zwiać.
:32:01
Później wymienialiśmy ciężarówki
i wysyłaliśmy zielsko do Madrytu.
:32:08
Szary jest pusty.
Powtarzam - szary pusty.
:32:48
Bez Holendrów zmieniliśmy sposób
szmuglowania prochów do Anglii.
:32:52
Obcięliśmy cenę i wysłaliśmy
prosto przez kontynent.
:32:56
Operacja była tak udana,
że aż trudno było nadążyć.
:32:59
Jednakże, tak jak Marokańczycy,
południowi londyńczycy to złodzieje.