:49:00
Dalej nie pojedziecie.
:49:05
Chyba ze macie tu
jakis interes.
:49:07
Pewnie, ze tak, Bull.
Cole Thornton.
:49:12
Rozpoznalbym cie,
gdyby nie bylo tak ciemno.
:49:15
I gdybym sie
nie zastanawial,
:49:17
co ten drugi ma na glowie.
:49:21
- To jest kapelusz.
- Wierze ci na slowo.
:49:24
To mój znajomy.
Mówia na niego Mississippi.
:49:27
Milo cie poznac.
:49:29
Dobrze, ze jestes, Cole.
Z szeryfem nie jest dobrze.
:49:33
Wiem od Maudie.
:49:35
Spi w srodku.
:49:39
Znasz go dluzej niz ja,
:49:42
wiec wiesz, ze musisz uwazac,
kiedy go budzisz.
:49:45
Kiedy pije, jest jak
niedzwiedz z chora lapa.
:49:47
Nie wypuszcza butelki
z reki od tygodni.
:49:50
Wiem. Masz w stajni
miejsce dla koni?
:49:55
- Pewnie.
- Pomóz mu.
:49:58
Nie mów jeszcze nikomu,
ze jestesmy w miescie.
:50:03
- O co chodzi? Cos nie tak?
- Bedziemy miec klopoty z Jasonem.
:50:07
Nie dziwi mnie to. Zaczela mnie
swedziec szyja, jak wtedy,
:50:12
kiedy wkolo miasta
krecil sie Komancz.