:22:02
Młody gość, gdzieś mojego wzrostu.
Nosi wymyślny pas na dwa pistolety.
:22:12
Wiem, gdzie jest ten dźentelmen.
:22:18
Niech sie wszyscy zachowaja,
jak naleźy.
:22:23
Emmett?
:22:27
- Siemasz, Jake.
- Ciesze sie, źe cie widze.
:22:31
Wzajemnie. Dzieki.
:22:35
- O co tu chodzi?
- Ty mi powiedz. To szalone miasto.
:22:40
Najlepiej byłoby sie stad wynieść.
:22:44
- Pocałowałem tylko dziewczyne.
- Dlatego jesteś w wiezieniu?
:22:49
Pocałowałem dziewczyne
i to nie spodobało sie temu facetowi.
:22:53
Wymieniliśmy kilka zdań,
wiec postanowiłem stamdad wyjść.
:22:57
Wiec wyszedłem. Znasz mnie.
Nie mieszam sie w kłopoty.
:23:02
Wyszedłem na droge, a koleś
próbował mi strzelić w plecy.
:23:08
- Musiałeś go zabić?
- Nie, postrzeliłem go.
:23:12
Siedzisz tu za postrzelenie
jakiegoś faceta?
:23:16
Nie, niezupełnie. Jego znajomy
otworzył na mnie ogień.
:23:20
- Jaki znajomy?
- Ten, który nie źyje.
:23:28
Jake ...
:23:32
Czy to była samoobrona?
:23:38
Jak Boga kocham,
by mnie zabił.
:23:43
Sad był innego zdania.
:23:47
- To jego macie wieszać?
- Jutro o 1 0 rano.
:23:54
- Emmett, moźesz mi jakoś pomóc?
- Znasz prawo, Jake.