:27:01
kongresmana Johna Quincy Adamsa...
:27:04
do ponownego rozważenia
niespotykanej jak dotąd próby...
:27:07
przekształcenia ekscentrycznego
zapisu w postaci - bądźmy szczerzy -
:27:12
kupy rupieci po niejakim
Jamesie Smithsonie,
:27:15
w tak zwany
lnstytut Kultury Narodowej!
:27:22
Może pan Adams
medytuje nad swoją odpowiedzią.
:27:37
Gdyby pana uwagi były godne riposty,
kongresmanie Pinckney,
:27:42
odezwałbym się... wieki temu!
:27:47
- Kto?
- Pan Tappan. Lewis Tappan.
:27:52
Tak?
:27:54
Czy muszę go przyjąć?
Czy domaga się tego?
:27:56
Nie. Prosi o spotkanie z panem.
:27:58
Podaj mi rękę.
:28:00
Ach, prosi?
:28:03
Tak. Nie znam nikogo
o nazwisku Tappan.
:28:06
- Spotkał go pan wiele razy.
- Gdzie?
:28:10
- Gdzie on jest?
- Jest tam, proszę pana.
:28:15
Co to takiego?
:28:17
- Gdzie?
- Tam, proszę pana.
:28:19
Lewis! Miło cię znowu widzieć!
:28:21
Pana również.
:28:24
- To jest Theodore Joadson.
- Miło mi.
:28:26
- To zaszczyt pana poznać.
- Tak.
:28:30
- Czy możemy gdzieś...
- Przejdźmy się do ogrodu...
:28:34
- Tak.
- Co?
:28:36
Puszczaj. Tam.
:28:43
To sprawa wielkiej wagi.
:28:46
Nasz sekretarz stanu
się nią interesuje.
:28:49
Nie musisz krzyczeć!
:28:51
Popiera królową w jej
roszczeniach co do Afrykanów.
:28:56
- Roszczenia złożyli też żeglarze.
- Jaką mamy porę roku?
:28:59
- Słucham?
- Jaką mamy porę roku?