Joe Somebody
podgląd.
wyświetla.
zakładek.
następnego.

:10:05
- Hej! Co za skurczysyn!
- Natalie.

:10:08
Przepraszam.
Miałam na myśli "skurczybyk".

:10:11
To Mark McKinney.
:10:13
To siedmioletni pracownik.
:10:15
Co on robi na parkingu
dla dziesięcioletnich?

:10:17
Może zamierza tu stać przez
następne trzy lata.

:10:21
Nie, chyba nie.
Zaraz wracam.

:10:25
- Wybacz, Mark.
- Tak?

:10:29
To jest parking dla dziesięcioletnich.
:10:32
A ty tu tyle nie pracujesz, prawda?
:10:35
- Żartujesz?
- Nie.

:10:37
Nie, to naprawdę jest
parking dla dziesięcioletnich.

:10:39
a to jest ostatnie miejsce
i jeśli tu nie zaparkuję...

:10:42
moja córka i ja, będziemy musieli
iść aż z zachodniego parkingu.

:10:45
- Naprawdę przyprowadziłeś
córkę do pracy?
- Tak.

:10:48
Myślałem, że jedynie matki tak robią.
:10:51
Byłbym wdzięczny, gdybyś
zaparkował gdzieś indziej.

:10:55
A wiesz co ja myślę?
:10:57
- Jak się nazywasz?
- Joe Scheffer. Pracuję...

:11:00
Joe, myślę, że spacer
z zachodniego parkingu...

:11:03
prawdopodobnie jest lepszy niż
skopanie tyłka na oczach dziewczynki.

:11:07
Chwileczkę!
Straszysz mnie?

:11:13
Powiem ci coś, Joe.
:11:17
Wsiadaj do samochodu,
zanim policzę do pięciu.

:11:19
Nie. Nie mam zamiaru.
:11:20
- To jest parking dla dziesięcioletnich.
- Raz.

:11:23
- Dwa.
- Czy masz pojęcie przez co przeszedłem...

:11:27
- Tato!
- Zostań w samochodzie!

:11:30
Odwróć się
i wsiadaj do samochodu.

:11:33
- To moje miejsce!
- Tato!

:11:38
Tato! tato!
:11:41
- Zostaw go, zasrańcu!
- Nie nazywaj nikogo zasrańcem.

:11:44
- Tato, nic ci nie jest? Krwawisz.
- W porządku. Po prostu upadłem.

:11:47
Nic mi nie jest. Chodźmy.

podgląd.
następnego.