:46:00
Fiut mi się skurczył i szyja boli.
:46:02
Jaki mamy plan?
:46:04
Pojedziemy do Kolumbijczyk,
:46:07
skończymy robotę.
:46:09
Musimy jeszcze załatwić to z Merem.
:46:11
Pomyśl. To jest warte fortunę.
:46:17
Może damy Merowi towarzysza. Ofiarę.
:46:20
- Niby kogo?
- Tylko pomyśl.
:46:22
Lubi chłopców. Mój kumpel Sonny
:46:24
brał herę. Największy ćpun,
jakiego znałem w Londynie.
:46:28
Wiesz, że tacy za prochy
zrobią wszystko.
:46:32
Właśnie.
:46:33
Da się go złapać?
:46:35
Zajebisty plan, co?
:46:37
Kokaina, zdesperowany ćpun
i przekupny Mer.
:46:39
A miało to być tak:
:46:42
Koka z Kolumbii bezpośrednio
do Londynu to już przeszłość.
:46:45
Dlatego Latynosi mieli więcej
towaru, niż zapotrzebowania.
:46:48
Wtedy pojawiliśmy się my.
:46:50
Lecieli do Maroka,
zmieniali samoloty
:46:53
i prosto przez Gibraltar.
:47:02
To nie była słaba marihuana.
Nie mogliśmy stracić żadnej paczki.
:47:05
Za dużo były warte.
:47:07
Ale jeśli to by się udało,
z Merem nie byłoby problemów.
:47:11
Zarobiliśmy na tym więcej,
niż mogliśmy sobie wymarzyć.
:47:16
Fajnie, że mnie zaprosiłeś, Frankie.
Nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
:47:20
- Na pewno coś wymyślisz.
- To co ode mnie chciałeś?
:47:23
Żebyś poznał jednego gościa.
:47:26
- Co on kupuje?
- To i owo.
:47:30
- Standardowe wyposażenie.
- Pięknie.
:47:32
Dobrze, że teraz jestem czysty.
Inaczej bym sobie wbijał tam igły.
:47:38
Czysty? Jeszcze nas wsypie.
:47:41
Pieprzę. Schlejemy go.
:47:45
Podaj mi Wilsona.
:47:47
- Co to jest?
- Kij golfowy.
:47:50
Kurwa!
:47:52
Wybacz, cienki w to jestem.
:47:53
Znowu mam ci powtarzać,
żebyś się cofnął z kumplami?
:47:56
Nikomu więcej nie przeszkadzamy.
:47:58
Z Ronnie'em chodziliśmy
razem do jednej szkoły.