:02:00
Nie spluwą, nie gnatem...
telefonem!
:02:04
- Zgarnął kasę, zero reakcji.
- A dziecku nic się nie stało?
:02:08
Chyba nawet nie było
żadnego dziecka.
:02:10
Mniejsza o to;
obrobili bank za pomocą telefonu.
:02:15
Ty też chcesz?
:02:16
Nie, chcę ci pokazać,
że to dużo łatwiejsze.
:02:20
Niż sklepy?
:02:22
Właśnie!
Koniec z monopolowymi.
:02:24
Zresztą prowadzą je
sami cudzoziemcy.
:02:28
Ni chuja po angielsku.
:02:30
Mówisz "Dawaj kasę!",
a ten nic. Wkurwiasz się.
:02:34
l wtedy musisz go zabić.
:02:36
- Nie chcę nikogo zabijać.
- Ani ja.
:02:40
Ale teraz tak już jest:
albo my, albo oni.
:02:43
A jak nie żółtek,
to jakiś Żydek z tradycjami:
:02:48
dziadzio Mosze
z magnum pod ladą.
:02:52
Numer z telefonem
nie przejdzie.
:02:54
- Koniec. Wycofujemy się.
- I co? Etat?
:02:59
- W życiu!
- Wiec co?
:03:03
Garcon! Kawa!
:03:05
Ten lokal.
:03:09
"Garcon" znaczy "chłopiec".
:03:15
Ten lokal?
:03:16
Kawiarnia?
:03:18
A dlaczego nie?
:03:20
Nikt nie napada na knajpy.
Czemu?
:03:26
W barze, w monopolowym,
:03:28
na stacji benzynowej
od razu rozwala ci łeb.
:03:32
Ale w restauracji
działasz z zaskoczenia.
:03:35
Nie spodziewają się napadu.
Nie w tym stopniu.
:03:39
Założę się, że nikt
nie będzie strugał bohatera.
:03:44
Knajpy są ubezpieczone,
jak banki.
:03:47
Szef ma to w dupie.
:03:50
Byle tylko uniknąć ofiar.
:03:53
Kelnerki? Olewka.
Zasłonić kasę własną piersią?
:03:57
Na zmywaku pracują za grosze.
Srają na to, że ktoś okrada szefa.